niedziela, 4 marca 2012

3 . " ...Nasze drogi nigdy się nie rozejdą... "

                                                                         * Oczami Lou *

           Obudziło mnie głaskanie po głowie, otworzyłem oczy i ujrzałem uśmiech na twarzy mojej żony. Żona. Jak to pięknie brzmi. Budzę się rano, patrzę na Eleanor i zdaję sobie sprawę, że jest moja i tylko moja, i tak już na zawsze. Uśmiechnąłem się do niej i delikatnie pocałowałem.
- To już 6 miesiąc - powiedziała i spojrzała mi w oczy.
- Dzisiaj dowiemy się czy to chłopiec czy dziewczynka. Ja to bym wolał dziewczynkę - powiedziałem i położyłem rękę na jej brzuszku.
- Chociaż w jednej rzeczy się zgadzamy - zaśmiała się.
- Jeszcze w jednej.
- Jakiej ?
- Że Cię kocham - powiedziałem a ona zamknęła mi usta pocałunkiem. Leżeliśmy w łóżku przez dłuższą chwilę gdy El oznajmiła, że idzie na śniadanie. W tym czasie poszedłem po prysznic. Po wykąpaniu się ubrałem spodnie w kolorze mięty, szarą koszulę i szare vansy. Zszedłem na dół. Już na schodach słyszałem śmiechy dochodzące z kuchni. Wszedłem do niej w bardzo ciekawym momencie. Liam z lustrem w ręce walczył z trzymającym łyżkę Zaynem. Taa, a podobno to Liam jest najbardziej odpowiedzialny. Wyglądało to komicznie. Wszystkiemu akompaniowały donośne śmiechy Ann i Nialla. Ci to się dobrali. Obydwoje nie potrafią pohamować swojego śmiechu, nawet w najbardziej poważnym momencie. Cóż... skoro tak dobrze się bawią to i ja dołączę. Wziąłem z lodówki worek marchewek i zacząłem im podtykać pod nos. W tym momencie do kuchni wszedł zaspany Harry. Jego mina wyrażała jedno wielkie "WTF?". Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a on podszedł, wziął ode mnie marchewkę i powiedział, żebym nie marnował pomarańczowego jedzenia. Z miną niewinnego szczeniaka zaszedłem go od tyłu i ściągnąłem mu spodnie. Hazza spojrzał na mnie oczami ojca, który patrzy na niesforne dziecko i podciągnął spodnie. Niall widząc jego minę wybuchł jeszcze większym śmiechem.
- Dobra dzieciaczki. To ja idę się ubrać, a Ty Lou zjedz śniadanie. Zaraz jedziemy do ginekologa pamiętasz ? -spytała El.
- Nie zapomniałbym o tym. - Tak jak powiedziała tak zrobiłem. Zjadłem śniadanie i czekałem w salonie na przyjście żony. Już dzisiaj dowiemy się o płci naszego dziecka. Nie mogę się doczekać.


                                                            * Oczami Nialla *


              Cały czas nie mogłem przestać się śmiać po sytuacji w kuchni. Mina Hazzy BEZCENNA. Jestem teraz w sypialni i gram na gitarze. To zawsze odrywa mnie od rzeczywistości.
- Niall. Chodź pobaw się trochę z Robertem zanim znowu pojedziecie w trasę - usłyszałem głos Ann z pokoju obok.
- Już idę - jak powiedziałem tak zrobiłem. Zauważyłem ją siedzącą na krześle i karmiącą Allana, natomiast Robert siedział w łóżeczku i próbował się z niego wydostać.
- Chodź do taty - powiedziałem do niego i wziąłem go na ręce.
- Tata.... bawki.... - powiedział uśmiechając się od ucha do ucha. Jak on szybko rośnie. Pamiętam jak znalazłem go pod szpitalem. Jechałem właśnie do mamy. Padało wtedy niemiłosiernie. Leżał tam w koszyczku przykryty czerwonym kocykiem. Na nim była położona kartka na której było napisane...

 "Cześć mam na imię Robert, mam tylko 3 miesiące. Mamusia zostawiła mnie dlatego, że nie ma pieniędzy na moje utrzymanie. Nadal bardzo mnie kocha ale nie mogła mnie zatrzymać. Jeśli jesteś dobrym człowiekiem weź mnie do siebie. Będę Ci wdzięczny do końca życia, zostanę przy Tobie w dniu gdy będziesz umierał. Będę zawsze przy Tobie. Po prostu będę Cię kochać jak biologicznego rodzica. Po prostu daj mi dom..."

              Przeczytałem to ze łzami w oczach. Już wtedy wiedziałem, że odmienisz całe moje życie. Zabrałem Cię do mamy, uśmiechnęła się na Twój widok, powiedziała " Zawsze chciałam być babcią ". Powiedziałem, że jej marzenie właśnie się spełniło. Rozpłakała się, była szczęśliwa, że będzie mogła Cię wychować jak własne dziecko. Cieszyła się, że gdy przyjedzie w odwiedziny rzucisz się jej na szyję i powiesz "Babciu tęskniłem za Tobą. Nie zostawiaj mnie więcej". Zabrałem Cię do domu. Na wejściu od razu zawołałem Twoją mamę. Zareagowała tak samo jak Twoja babcia, płaczem. Od razu Cię pokochała. Zostałeś przyjęty do rodziny Directioners. Chłopcy przyjęli Cię tak samo ciepło jak inni. Cieszyli się, że będą mogli grać kiedyś z Tobą w piłkę nożną, bawić się w poszukiwaczy skarbów. Zostałeś wśród nas.
- Niall. Niall ! Słyszysz mnie ? - wyrwała mnie z przemyśleń moja ukochana.
- Tak, tak. Zamyśliłem się.
- Nad czym tak myślałeś ? - spytała.
- Nad tym jak bardzo się ciesze z tego, że was mam. Bez was pewnie codziennie oglądałbym jakieś komedie romantyczne i zajadał się świństwami. Dzięki wam wiem co to miłość i prawdziwa rodzina.
- Niall, nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz. Gdybym Cię nie poznała, to moje życie wyglądało by zupełnie inaczej. Pewnie mieszkałabym teraz w akademiku i wkuwała jakieś wzory matematyczne. Dzięki Tobie moje życie nabrało kolorów.
- Ann mówisz tak jakbym był jakimś cudotwórcą, a jestem zwykłym facetem.
- Dla mnie jesteś niezwykły... - Nie odezwałem się tylko pocałowałem ją tak jak nigdy wcześniej. W ten pocałunek przelałem wszystkie moje uczucia. Poprzez wielką miłość po wszystkie obawy które w jednej chwili zniknęły. Byłem tylko ja i ona. Byliśmy jednością. Bawiliśmy się z dziećmi tak długo aż poszły spać. Wyszliśmy z ich pokoju. Od razu po wyjściu na korytarz nasze usta znów się złączyły. Pragnąłem jej jak nigdy dotąd. Czuła to. Chwyciła moją dłoń i pokierowała wzdłuż korytarza. Weszliśmy do sypialni i zamknęliśmy drzwi na klucz. Nie chcieliśmy by ktoś nam przeszkodził. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne. Po chwili byliśmy w samej bieliźnie.

_________________________________________________________________

Hej ; ] No to mamy trójeczkę. Nie wiem czy ktoś to czyta ale jeśli tak to prosiłabym w imieniu swoim i Vivi abyście zostawiały/zostawiali komentarze. Dla was to jest chwila, a dla nas znaczy to bardzo wiele. Dzięki temu wiemy, że chcecie abyśmy prowadziły tego bloga. Rozdział miał się pojawić wczoraj ale niestety miałam w domu imprezę robioną i nie mogłam wejść na komputer. Jutro lub pojutrze Vivi doda czwórkę ; ]


Lou. Wiem, że masz na to ochotę ale nie wszyscy muszą o tym wiedzieć. Idź do Hazzy. Zaspokoi Cię xD

EDIT: Ann jak możesz?! Hazza jest mój i nikogo mi tu nie będzie zaspokajał! (ViVi)

EDIT2 : Chyba dla Lou zrobisz wyjątek. LARRY STYLINSON musi istnieć :D

EDIT3: Jeśli Lou coś chcę to ja tam chętnie xD Ciekawe co na to Eleanor... ;P (Ania D. oraz Natalia N.- mam nadzieję, że tego nie przeczytacie hue hue) (ViVi)

5 komentarzy:

  1. Super odcinek :D Czekam na nexta i zapraszam na between-two-boys.blog.onet.pl
    I_Love_Harry_

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej nooo... Boskie opowiadanie *.* Szybko nn proszę ;3
    I zapraszam do siebie : http://like-a-last-song.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. BIGG UP !! Świetny rozdział czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajne opowiadanie :)Czekam na nexta :) Zapraszam także na mojego drugiego bloga http://secrets-of-the-night-cece.blogspot.com i dziękuję za komentarz na blogu something new :)informuj mnie o nextach jak możesz @Agnespl_Love1D

    OdpowiedzUsuń