wtorek, 15 maja 2012

10. "...Dzicz to dzicz..."

                                                                       * Oczami Vivi *
      
            Czas wyjazdu chłopców zbliża się nieubłaganie. Trasa zaczyna się już za tydzień. Nie wiem jak wytrzymam bez Harry’ego. Przy nim czuję się sobą. Nie ważne są przy nim problemy, bo jego promienny uśmiech oraz czuły szept sprawia, że same znikają. Jest mężczyzną mojego życia i teraz, choć mam tylko 22 lata, mogę to powiedzieć z ogromną pewnością. Nasza córka, choć nieplanowana, jest naszym największym skarbem. Zaczął się maj – mój ulubiony miesiąc. Zawsze kojarzył mi się ze spokojem, szczęściem i samymi pozytywnymi wydarzeniami. Być może dlatego, że to miesiąc moich urodzin i imienin. Poza tym maj to wiosenny miesiąc, który zapowiada jeszcze cieplejsze dni. W tym roku już pod koniec kwietnia pogoda zaczęła dopisywać. Dziś, czyli 1 maja, mijają dokładnie 3 miesiące od narodzin Darcy. Do dziś Hazza mówi, że była najwspanialszym prezentem jaki w życiu dostał na urodziny. W Polsce temperatury są wyższe niż w Anglii, dlatego to właśnie tam postanowiliśmy spędzić kilka ostatnich dni. Ann razem z Niallem, Zaynem i dziećmi oraz my polecieliśmy jednym samolotem do Poznania. (Trasa koncertowa Sophie rozpoczęła się już kilka dni temu, więc nie mogła z nami być, a Liam, Lou, Eleonor i Danielle polecieli na Bahamy.) Stamtąd my dwoje udaliśmy się do mojego wyjątkowego miejsca. Mam tu swój malutki raj – uroczy domek nad jeziorem. Nie ma tu o tej porze roku zbyt wielu ludzi, dlatego możemy liczyć na brak fanów. Z tym miejscem wiąże się sporo moich wspomnień, bo spędzałam tu każde wakacje od ok. 3 roku życia. Romantyczny weekend we dwoje rozpoczął się od słów „Uffff… ale gorąco!”. 30 stopni w cieniu to wystarczająca temperatura do tego, by poopalać się na leżaku.
- Cieszę się, że mnie tu wyciągnęłaś. Tak spokojny i wypoczęty nie byłem od dawna – Harry uśmiechnął się do mnie jednym z tych swoich uśmiechów zarezerwowanych tylko dla mnie.
- Widzisz ! Mówiłam Ci, że tutaj jest najlepiej.
Słońce grzało, powiewał lekki wiaterek, a ja czułam się jak w niebie. Mój ukochany mężczyzna leży półnagi obok mnie, nasza córka spokojnie śpi w wózeczku. Czy można być szczęśliwszą ?
- A teraz koniec leżakowania Skarbie ! Wstajesz i robisz 2 kawy.
- Dla Ciebie wszystko, królewno  – wstał i poszedł do kuchni.

                                                         ~ godzinę później ~ 

         Słońce prażyło tak mocno, że nie dało się wytrzymać.
- Mam dość opalania Skarbie. Idę się czegoś napić  – wstałam i poszłam do kuchni.
- Ja jeszcze trochę poleżę.
  Po 5 minutach usłyszałam krzyk Hazzy oraz triumfalne śmiechy naszych przyjaciół.
- Niall ! Zayn ! – wykrzyczałam, podbiegłam do nich i wpadłam im w ramiona.
- Co ?! Oblali mnie zimną wodą ! Mogłem dostać zawału, a Ty tak po prostu ich przytulasz ?!
- Hahahahah ! Sorry Hazza, ale wiesz, że ” I’M A BRADFORD BAD BOI ”! –Zayn nie mógł ze śmiechu.
- Oj już daj spokój, Hazz ! Chyba lepiej, że Zayn oblał Cię wodą, niż gdyby miał złamać jakiś stół c’nie ? – Niallowi humor też dopisywał, jak zwykle – A swoją drogą, macie tu coś do jedzenia ? Strasznie zgłodniałem jadąc po tych dziurach.
- Jasne głodomorze. A Ty Słońce nie przesadzaj. Wszyscy wiedzą, że masz serce jak dzwon. Zawał Ci nie groźny. – powiedziałam.
- Halo ?! Nie zapomnieliście o kimś ?! – usłyszeliśmy głos Ann dochodzący zza furtki. – Niall, bardzo Ci dziękuję, że zostawiłeś mnie z wózkiem i dwójką dzieci przy samochodzie – powiedziała ironicznie.
- Oj Ann ! Przepraszam Cię Skarbie, ale sama wiesz, że mój mózg, by pracować potrzebuje jedzenia. – powiedział i mocno ją przytulił.
- Ann ! Skarbuś mój ! – chciałam ją przytulić, ale stwierdziłam, że stosowniej będzie najpierw pomóc jej z dziećmi. – Robercik, chodź do cioci !
 Mały Robert miał już 2 latka i mimo, że nie był ich rodzonym synem, strasznie przypominał Nialla.
- Tocia ! Am ! – dopiero przyjechał i już domaga się jedzenia. Czy on na pewno nie ma genów Nialla ?
  - No, przynajmniej jedna porządna ! Cześć Marchewo !
Ann strasznie lubiła mnie tak nazywać, mimo że farba już się zmyła, a moje włosy przestały być rude i wróciły do naturalnego jasnego brązu.
- Ktoś musi być porządny, Bandziorku – mogłam się chwilę zastanowić nad tym co powiedziałam bo chwile później oberwałam od niej po głowie.


                                                           * Oczami Hazzy *

            Parę godzin z nimi, a mózg już się lasuje. Niall oczywiście zjadł większą część naszych zapasów, a Robert moje dwa ostatnie Twixy. Mały jest kochany, ale przeraża mnie fakt, że mimo braku wspólnego DNA z Niallem je bardzo dużo. Nawet jego pierwszym słowem było ” Nandos ”. Aż boję się co wyrośnie z Darcy. Twixożerca ? Zayn i Niall oczywiście jak zwykle chcieli w coś pograć. Tym razem zdecydowaliśmy się na Wodnego Mistrza. Zabawa polega na tym, że każdy bierze do buzi jak najwięcej wody i próbuje ją pomieścić. Głupie, ale przecież to my. Czego się można po nas spodziewać ? Niall zaczął pierwszy. Wziął małego łyka.
- Niall, czemu tak mało ? Dajesz więcej ! – dopingował go Zayn.                                          
Blondyn słysząc wołanie mulata wlał do gardła całą szklankę wody.  Oczywiście cziken przeliczył trochę swoje możliwości i zawartość jego buzi wylądowała na mnie.
- Przegiąłeś ! Oberwiesz ! – powiedziałem i wziąłem wielkiego łyka. Już chciałem wypluć całą wodę na Nialla ale ten sprytnie zrobił unik i wodą wylądowała na Zaynie.
- Aaa ! Moje włosy ! To oznacza wojnę ! – powiedział i już po chwili poczułem coś mokrego na twarzy. I tak oto zaczęła się bitwa na wodę. Każdy był już cały mokry. Miałem zamiar zmoczyć Nialla który wbiegł po schodach ale ten niestety schował się za Ann z czego wynikało, że to ona została mokra.
- Co wy do jasnej cholery robicie ?! – krzyknęła.
- Emm… Plujemy się wodą ? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Jebło was ?! Spójrzcie jak tu wygląda !
Rozejrzałem się po pokoju. Wszędzie były mokre plamy, nawet na suficie. Wbiłem wzrok w podłogę co miało oznaczać, że przepraszam gdy usłyszałem głos przy moim uchu.
- Hazza. Na schodach stoją narzeczone i patrzą na nas z nienawiścią w oczach. Na trzy uciekamy okej ? – spytał mnie szeptem Niall.
- Okej. Raz… Dwa… TRZY ! – krzyknęliśmy razem i już po chwili uciekaliśmy po całym placu przed domkiem. Kocham Weronikę ale gdy się wścieknie to wolę jej unikać. Wtedy się niebezpieczna i nieprzewidywalna. Wbiegłem na pomost ustawiony na jeziorze. Powoli przesuwałem się do tyłu obserwując jak Vivi jest coraz bliżej. Stałem na krawędzi gdy nasze twarze dzieliły tylko centymetry.
- Skarbie. Przepraszam Cię ale to Niall zaczął ! Ja oczywiście powiedziałem, że to niedobry pomysł ale oczywiście mnie nie posłuchali. To są źli ludzie ! – powiedziałem z udawanym płaczem.
- Aww.  Chodź tu słońce. Dam Ci całuska w ramach rekompensaty – uśmiechnęła się.
- Naprawdę ?
- NIE ! – krzyknęła i wepchnęła mnie do jeziora. Gdy wypłynąłem na powierzchnie widziałem jak się śmieją.
- Przez Ciebie wyglądam jak mokry pudel, kompletnie bez loczków ! – oburzyłem się wchodząc po drabince na pomost.
- Harry wyłaź z tej wody ! Jak na prawdziwych mężczyzn przystało idziemy na polowanie ! – zawołał mnie Zayn.
Wyszedłem z wody i szybko pobiegłem przygotować się na ”polowanie”. Ciekawe co oni znowu wymyślili. Założyłem na siebie jakieś czarne spodnie, czarną bluzę i czarne nike. Muszę być niewidoczny jak ”mudżyn nocą”. Zszedłem po schodach do salonu. Niall i Zayn już na mnie czekali. Byli ubrani tak samo jak ja tylko, że Niall założył jeszcze czarną bejsbolówkę żeby nie było widać jego blond kłaków.
- Vivi, kocham Ciebie i Darcy. Gdybym nie wrócił powiedz Louisowi, że to ja zjadłem jego marchewki przed ich wylotem na Bahamy – powiedziałem podchodząc do niej.
- Przekaże mu. Trzymaj się – odpowiedziała i mnie pocałowała.
- Ann. Kocham Was. Trzymaj kciuki żebym wrócił – powiedział Niall i pocałował moją przyjaciółkę.
- Dobra koniec tych czułości. Chodźcie – powiedział Zayn. Wyszliśmy z domku i wsiedliśmy do auta. Jechaliśmy główną drogą aż zatrzymaliśmy się przed TESCO.
- Po co tu jesteśmy ? – spytałem zdziwiony.
- Jesteśmy na polowaniu. Będziemy walczyć o nasze życie. W Polsce też mamy fanki więc to będzie dzicz jakbyśmy byli w lecie znajdującym się w Afryce. Kocham Was – powiedział Niall.
Wysiedliśmy z auta i ”like a nindża” udaliśmy się do wejścia. Oczywiście nie obyło się bez powiedzenia ”Darek otwórz, dzięki Darek” wchodząc przez automatyczne drzwi. Weszliśmy i poczuliśmy się jak w dżungli. Wzięliśmy wózek i ruszyliśmy w głąb sklepu. Z zaciekawieniem przyglądaliśmy się innym ludziom jakby byli z innej planety. Nagle z głośników usłyszałem fajną piosenkę.
- Od dzisiaj to moja nowa ulubiona piosenka ! – powiedziałem i zacząłem śpiewać.

                                                 ~ Ulubiona piosenka Harry'ego ~

  A ram zam zam,
  a raz zam zam,
  guli guli guli raz zam zam !
  Arafi arafi, guli guli guli raz zam zam !

         Wszyscy w sklepie zaczęli się głupio na mnie patrzeć a Niall i Zayn nie zważając na nikogo dołączyli się do mnie robiliśmy małe przedstawienie. Do tego mulat zaczął tańczyć bo to jest narodowy taniec Pakistańczyków* . Jeździliśmy wzdłuż alejek gdy jedna rzecz przyciągnęła moja uwagę. Włożyłem ją pod wszystkie produkty znajdujące się w wózku i podjechałem do kasy. Po chwili dołączył do mnie Niall a za nim Zayn. Zapłaciliśmy za wszystko i ruszyliśmy w stronę auta. Zapakowaliśmy zakupy do auta i już po chwili byliśmy w drodze do naszego domku. Było już po 20 czyli byliśmy w TESCO aż 5 godzin nie licząc czasu spędzonego w aucie. Zaparkowaliśmy przed miejscem naszego pobytu i wnieśliśmy wszystkie zakupy do domu. Oczywiście nie obyło się bez tekstów typu ”Odsuń swój tyłek farbowany”, ”Przesuń się albo zabiorę Ci wszystkie lustra” lub ”Ty, mopie nie śmiej się bo rano nie będziesz miał tych kłaczków”. Zostawiliśmy wszystko w kuchni i poszliśmy do salonu. Po chwili dołączyły do nas dziewczyny które najwidoczniej przed chwilą położyły dzieci spać.
- Przeżyłeś ! Tak się cieszę ! Już myślałam, że będę musiała dzwonić po oddział ratowniczy – powiedziała Vivi siadając na moich kolanach.
- Żyje i mam zdobycz dla naszej małej księżniczki – powiedziałem i wyciągnąłem zza fotela małe buciki w panterkę z głową pluszowego tygrysa na jęzorach.
- Awww. Ale słodkie ! Jestem zmęczona. Idziemy do pokoju ? – spytała.
- Tak. Dobranoc wszystkim – powiedziałem i ruszyłem po schodach za miłością mojego życia…

___________________________________________________________________________
WITAM WAS ! Wiem, że dawno nie pisałyśmy ale w końcu jest 10 rozdział ! Osobiście podoba mi się ten rozdział. Jest inny niż inne. Nie wiemy kiedy nowy. Weronika chce zakończyć tego bloga. Uważa, że i tak nic na nim nie ma. Dla mnie ten blog jest bardzo ważny ! Chociaż tu moge pokazać kim jestem na prawdę. Nie muszę zważać na opinie innych. Mogę pisać co mi się podoba. 

Pokażcie poprzez komentarze jak bardzo zależy wam aby ten blog nadal istniał i był prowadzony przez Vivi i mnie !

Buty które Hazza kupił dla małej Darcy.

* - do tej piosenki nie jest taniec ludowy Pakistańczyków 

EDIT: Tu ViVi. Dla mnie ten blog też jest mega ważny, bo żyję tu innym życiem. Niestety brak mi weny i nie mam żadnego pomysłu. Po przeczytaniu blogów HazzaCondy stwierdziłam, że moje pisanie jest bez sensu i ogólnie... Jakoś mi minęło. W ogóle blog istnieje tak długo tylko dzięki Ann, bo sama pewnie nie dotrwałabym nawet do 3 rozdziału. Było miło, a co będzie dalej to zobaczymy. ja to bym z chęcią zrobiła jakąś mega katastrofę tak jak pod Smoleńskiem, ale Ann mi nie pozwoli :( Poza tym chyba jednak wolę by jakoś tak sobie tam żyli. Taki mój inny świat.
O stary, ale się rozpisałam o.O Dobra lecę. Jak coś to piszcie do mnie na GG, TT, Asku lub fbl to to fajno tak mi się wtedy ryjec cieszy :)

8 komentarzy:

  1. ;* Rozdział- ZAJEBISTY !!!
    Ann- nie pozwól ViVi zrobić "mega katastrofy", a ty ViVi nie próbuj kasować bloga on jest świetny!!!!! Z wami czuję się jakbym miała takie dwie siostry ;) całuje ;**********
    A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bloga nie skasuję, bo za dużo wspomnień :) Ale zawiesić by można było, bo tu nic nie jest tak jak powinno... Rozdział miał wyglądać zupełnie inaczej, ale się Ann uparła...
      ;*

      Usuń
  2. Nieee mi się podoba jest zajebisty nic nie zmieniajce i nie róbcie jakis mega wielkich katastrof PROSZE. PISSZCZE SZYBKO NEXT

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak nie będzie tego bloga to znajdę was i normalnie wbije tyle weny do głów że zobaczycie.
    Rozdział mi się podoba, jest wspaniały. A ta piosenka, poryczałam się ze śmiechu;) Oczywiście czekam na następny;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *chowa się* Nie bij! haha :D Spoko, przyszedł mi pomysł na rozdziały następne, ale mnie raczej za nie zabijecie... ;P

      Usuń
  4. Piszcie dalej i nie pierdoli* mi tu !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha spoko, tylko wiesz... koniec roku się zbliża, oceny trzeba poprawić, brak czasu i w ogóle... :)

      Usuń